Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego do wczoraj mogła się uważać za instytucję, która stoi ponad obowiązkiem udostępniania informacji publicznej. Agencja odmawiała i tłumaczyła, że „to jest tajne i co nam zrobicie?”. Wczoraj Naczelny Sąd Administracyjny przyznał, że jeśli ABW chce coś zachować dla siebie to musi wyjaśnić dlaczego.
Wczoraj Naczelny Sąd Administracyjny uchylił wcześniejszy wyrok sądu wojewódzkiego w zakresie udostępnienia informacji publicznej na wniosek Fundacji Panoptykon. NSA uznał, że ABW nie może odmawiać na zasadzie „to jest tajne bo jest tajne”. Aby lepiej zrozumieć wyrok trzeba przypomnieć tło sprawy.
ABW: „Jest tajne bo jest tajne”
W roku 2013 w wyniku tzw. afery Snowdena pojawiły się istotne pytania dotyczące polskich służb. Mogły one współpracować ze swoimi amerykańskimi odpowiednikami, albo mogły przynajmniej wiedzieć o masowej inwigilacji i celowo przemilczać sprawę. W związku z tym polskie organizacje pozarządowe skierowały do różnych służb i instytucji 100 pytań o inwigilację.
Pytania w ramach tej akcji trafiły także do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Spytano ją o udział w konkretnych programach masowej inwigilacji – Oakstar i Orangecrush. Z dokumentów Snowdena wynikało, że strona polska była zaangażowana w te inicjatywy. ABW nie odniosła się do pytań. Ograniczyła się do zdawkowego stwierdzenia, że ujawnienie informacji utrudniłoby agencji realizację ustawowych zadań…
Fragment artykułu, więcej przeczytasz na: http://di.com.pl