Dlaczego moja kampania SEO nie przynosi efektów?
Mija pół roku od startu kampanii SEO. Były obietnice, plany na rozwój, zagrzewanie do walki i poklepywanie się po plecach. Zamiast szampana, jest przerzucanie się odpowiedzialnością za źle dobrane działania, podważanie kompetencji i dążenie do redukcji kosztów. Analogiczne scenariusze – z różnym horyzontem czasowym – widywałem już wielokrotnie w swojej praktyce zawodowej. Przyczyny niepowodzenia kampanii SEO wynikają zwykle z kilku czynników, które przy nadmiernym optymizmie mogą wpędzić plan marketingowy w poważne kłopoty. Oto 5 z tych, które spotykam najczęściej.
1. Budżet niedopasowany do stawianych celów
Dobry przedsiębiorca to dobry negocjator. Ochrona budżetu firmy bez wątpienia jest krytyczna dla prawidłowego rozwoju przedsiębiorstwa. Dlatego też każdą oszczędność postrzega się jako sukces.
W SEO znaczne ograniczenie budżetu może jednak okazać się pyrrusowym zwycięstwem. Agencje, czy (częściej) samodzielni specjaliści SEO, aby zdobyć klienta godzą się na niższe wartości budżetu, brutalnie kalkulując, że zarobią na części ryczałtowej albo środki zaangażują po prostu w bardziej agresywne, tańsze w realizacji, ale też ryzykowniejsze(łatwiejsze do wykrycia przez algorytmy Google) działania.
Obcinając budżet, musimy pamiętać o konieczności zrewidowania celów, jak również czasu, w którym chcemy je osiągnąć.
Nawet mając wiedzę, że konkurencyjna firma wydaje na SEO 2000 zł miesięcznie, nie możemy zakładać, że mądrze inwestując np. 2500 zł będziemy w stanie zdobyć lepsze zasięgi w wyszukiwarkach. Często właśnie to szacowane przeciętne budżety konkurencji są twardym argumentem negocjacyjnym. Jednak biorąc pod uwagę fakt, że konkurencja w działania pozycjonujące inwestuje przykładowo od 3 lat, daje to finalną kwotę ponad 70 tys. zł zainwestowanych w SEO! Nawet pomijając faktor czasu, nie możemy się spodziewać, że inwestując nawet 3000 zł pobijemy konkurenta, w pół roku zdobywając lepszy zasięg.
2. Brak pełnej optymalizacji SEO
Standardem jest, że na początku współpracy specjaliści SEO przygotowują dedykowane raporty ze wskazówkami do zmian w serwisach. Rzadko wcześniej informują, że to, co nazywane jest „wskazówkami”, w praktyce jest fundamentalnym czynnikiem warunkującym sukces kampanii. Szczególnie gdy koszt raportu jest wliczony w rozliczenie samej kampanii (przygotowanie dobrego materiału nigdy nie będzie darmowe!)…
Czytaj więcej na: https://marketingdlaludzi.pl
Jak stworzyć niestandardowe raporty w Google Analytics?
Narzędzie Google Analytics – mimo iż jest dostępne całkowicie za darmo – zawiera bardzo wiele przydatnych funkcji. Jednocześnie też narzędzie to może przytłaczać mnogością opcji i nie zawsze jego obsługa jest intuicyjna. Szczególnie, jeśli chodzi o analizowanie gotowych raportów – zazwyczaj nie przedstawiają one tych danych, które są ważne dla konkretnego biznesu.
Innych wskaźników potrzebuje blog, innych landing page, a jeszcze innych sklep internetowy. Na szczęście Google umożliwia swobodne dopasowywanie swojego narzędzia do własnych potrzeb i pozwala stworzyć niestandardowe raporty w Google Analytics. Dzięki temu zmierzymy to, co jest dla nas najbardziej istotne.
Domyślne raporty w Google Analytics
Zaraz po utworzeniu konta w usłudze Google i podpięciu do niej witryny do analizy, użytkownik ma dostęp do wielu różnych, domyślnie skonfigurowanych raportów. Obejmują one między innymi sposób pozyskiwania odbiorców czy ich zachowanie na stronie.
Nie zawsze jednak te raporty są wystarczające – Google Analitycs nie jest w stanie sam określić, jakie dane są dla danej witryny najważniejsze, dlatego istotne jest opanowanie umiejętności samodzielnego tworzenia raportów niestandardowych.
Raporty niestandardowe w Google Analytics
Proces tworzenia niestandardowego raportu w Google Analytics rozpoczyna się w zakładce „Dostosowanie”, po rozwinięciu której należy wybrać opcję „Raporty niestandardowe”, a następnie „Nowy raport niestandardowy”…
Czytaj więcej na: https://seo.zgred.pl
Nowe narzędzia Google zwiększające produktywność działań marketingowych
Technologie mobilne nadal wysoko podnoszą poprzeczkę marketingowcom. Konsumenci do załatwiania swoich codziennych spraw coraz częściej, zamiast komputerów, sięgają po swoje smartfony i oczekują w nich szybkich i łatwo dostępnych rozwiązań. Aby pomóc im w takich momentach, potrzebujesz łatwych w obsłudze narzędzi, które pozwolą Ci zarządzać marketingiem w odpowiedni sposób.
23 maja Google na konferencji Marketing Next, zaprezentował kolejne wersje narzędzi AdWords, DoubleClick i Google Analytics, z których każda została ukształtowana indywidualnie tak, aby móc w jaki najbardziej wydajny i produktywny sposób pomóc w pracy.
NOWA WERSJA ADWORDS BĘDZIE DOSTĘPNA DLA WSZYSTKICH REKLAMODAWCÓW DO KOŃCA ROKU
Nowe wersja narzędzia AdWords cechuje się najskuteczniejszymi zmianami, wprowadzonymi przez reklamodawców do wizualizacji i zarządzania ich kampaniami, w przeciągu ostatnich 15 lat. Ulepszenie poprzedniej wersji sprawia, że program ten stanie się znacznie łatwiejszy w użyciu, a także pomoże w szybki sposób osiągnąć zamierzone cele.
Na początku bieżącego roku, zaprezentowanych zostało kilka nowych narzędzi i funkcji w nowej wersji programu AdWords. Obejmują one m.in. nową stronę przeglądania, która automatycznie wyświetla istotne informacje o skuteczności kampanii. Dzięki temu szybko można rozpocząć podejmowanie konkretnych działań na stronie.
Od czasu uruchomienia nowego AdWords, odnotowano kilka interesujących zjawisk. Strony ładują się znacznie szybciej ─ średnio o 20%. Jeden z klientów Google, iProspect North poinformował także, że dzięki nowemu projektowi oraz układowi programu, oszczędzają oni 30% czasu podczas codziennych obowiązków.
Od 23 maja, rozpoczęto wprowadzanie nowej wersji na milionach dodatkowych kont AdWords i do końca roku zostanie ono udostępnione dla wszystkich reklamodawców…
Czytaj więcej na: http://semahead.pl
Marketing Automation, czyli jak wykorzystać automatyzację w biznesie
E-mail marketing jest potężnym narzędziem, za pomocą którego możesz dostarczyć informacji swoim obecnym i potencjalnym klientom. Efektywność działań w tym kanale bardzo często wyznaczana jest przez wskaźnik otwarć (open rate). Ważne jest także, aby treść wysyłanej wiadomości była w danej chwili jak najbardziej dostosowana do potrzeb odbiorcy i możliwie spersonalizowana. Jak to osiągnąć? Z odpowiedzią na to pytanie przychodzi marketing automation.
Marketing automation – co to takiego?
Marketing automation, czyli automatyzacja marketingu, to działania wspomagane specjalnym oprogramowaniem, służące usprawnieniu procesów content marketingowych, reklamowych i sprzedażowych. Innymi słowy, to automatyczna wysyłka konkretnych typów wiadomości do użytkowników twojej witryny, którzy podejmą określoną akcję. Siła marketing automation tkwi właśnie w tym, że możesz od razu zareagować na działanie usera i wysłać mu komunikat zwrotny w najwłaściwszym ku temu momencie. Wykorzystaj więc potencjał tkwiący w tej technologii i dostarczaj klientom treści, które będą dla nich wartościowe. W ten sposób zbudujesz z nimi więź, a to zwiększy szansę, że do ciebie wrócą i dokonają pożądanej akcji (np. zakupu twojego produktu czy usługi).
Marketing automation w liczbach
Z marketing automation korzysta 49% firm, a niemal połowę z nich stanowią firmy z sektora b2b. Spójrz, jaki wpływ ma on na strategiczne dla przedsiębiorstwa cele:
Pomysły oryginalne, inspiracje i przeróbki – jak je odróżnić?
Podobno najbardziej podoba nam się to, co już kiedyś widzieliśmy albo słyszeliśmy. Reklamy wydają się potwierdzać tę znaną tezę. Jakie są jednak granice inspiracji? Czy można wykorzystywać bohaterów znanego serialu w reklamie?
Przede wszystkim należy przypomnieć, że prawo autorskie nie chroni pomysłów. Żadna, choćby najbardziej innowacyjna koncepcja nie będzie podlegać ochronie. Zgodnie z art. 1 ust. 2(1) ustawy, ochroną objęty może być wyłącznie sposób wyrażenia, a zatem nie tyle pomysł na zabawkę dla dzieci w postaci kucyków z charakterystyczną kolorową grzywą, fantazyjnie zarysowanym okiem oraz ogonem z długim kolorowym włosiem, co konkretny model kucyka Pony*.
Można zatem śmiało powiedzieć, że wyprodukowanie zabawek „w typie” popularnych i uwielbianych przez dzieci kucyków, lalek czy włochatych potworków będzie stanowić stworzenie utworów inspirowanych. Jak jednak odróżnić utwór inspirowany od przeróbki?
Opracowanie czy inspiracja?
Opracowaniem (utworem zależnym), zgodnie z art. 2 ust. 1 ustawy, jest np. tłumaczenie, adaptacja czy przeróbka oryginalnego utworu. Twórca opracowania może nim rozporządzać i korzystać z niego jedynie po uzyskaniu odpowiedniej zgody autora oryginalnego utworu, chyba że autorskie prawa majątkowe do utworu oryginalnego wygasły.
Prawo autorskie nie zawiera natomiast definicji utworu inspirowanego. Odwołanie do niego pojawia się jedynie w art. 2 ust. 4 ustawy, zgodnie z którym za opracowanie nie uważa się utworu, który powstał w wyniku inspiracji cudzym utworem. Wypracowana w praktyce definicja utworu inspirowanego przewiduje, że jest to taki przejaw działalności twórczej o indywidualnym charakterze, do którego stworzenia autor został pobudzony dziełem innego autora…
Czytaj więcej na: http://nowymarketing.pl
Nie marudź, tylko wejdź do głowy klienta – czego nauczyłem się w kwestii marketingu i relacji z klientem prowadząc mały lokal gastronomiczny?
W moim dość skromnym doświadczeniu w biznesie – działałem zarówno w charakterze doradcy dla innych firm w Kava Studio, ale również jako współwłaściciel sklepu internetowego oraz lokalu gastronomicznego – zauważyłem, że często właściciele tego typu biznesów narzekają na swoich klientów.
A to, że wybrzydzają w ofercie i nie mogą się zdecydować, a to, że się skarżą i piszę złe opinie, czy w końcu niewdzięczni odchodzą do konkurencji. Paradoksalnie często problem nie leży po stronie klienta, tylko po naszej. Wielokrotnie słyszę wtedy stwierdzenie, że przecież mój produkt lub usługa jest dopracowana do granic możliwości. Warto zadać sobie wtedy szczere pytanie, czy nasza oferta odpowiada na potrzeby klientów, komunikacja jest dla nich zrozumiała i czy tak naprawdę w ogóle z nimi porozmawialiśmy, zamiast się puszyć?
Punkt wyjścia – zrozumienie potrzeb
Fundamentalną rzeczą, jakiej nauczyłem się, prowadząc lokal gastronomiczny, to uświadomienie sobie fakt, że wszystkim na sto procent nie dogodzisz. Jednocześnie przejrzałem na oczy, jak różne są ludzkie potrzeby. Dlatego uważam, że kluczem do sukcesu jest prawidłowa diagnoza potrzeb. Jednak nawet ona na nic nie da, jeśli nie oddzielimy ziarna od plew, czyli nie skupimy się na klientach, którzy odpowiadają (lub podejrzewamy, że będą odpowiadać) za największe wpływy na nasze konto. W naszym przypadku oferta podstawowa odpowiada na potrzeby ludzi, którzy chcą coś przekąsić podczas lunchu w pracy, czy posilić się po spacerze z rodziną. Przyjrzeliśmy się więc całemu procesowi, by w zgodzie z zasadą Pareto (sprawdziliśmy to i u nas te prawie 20% klientów generuje prawie 80% przychodów) udoskonalić ścieżkę, ofertę, promocję oraz doświadczenia właśnie dla tej grupy. Zyski poszły w górę, a i narzekanie obu stron jak za dotknięciem różki marginalizowało się. Zachęcam Cię zatem do określenia, kto jest Twoim „sponsorem” i w pierwszej kolejności stworzenia dla niego specjalnej oferty, a dopiero później powinien przyjść czas na myślenie o pozostałych grupach.
Tymczasem poniżej znajdziecie kilka innych moich spostrzeżeń.
#1 Pro Tip: wykaż się empatią
Wyobraźmy sobie taką sytuację: Karol zaprosił pierwszy raz Karolinę do miłej, ale dość ekskluzywnej restauracji. Już na początku podchodzi do nich kelner i dopytuje o zamówienie. Na koniec dorzuca jeszcze pytanie, jakie podać wino. Karol blednie, bo jego wiedza na temat win kończy się na pierwszej półce w sklepie spożywczym. Nie chce przecież wyjść na durnia, a coś odpowiedzieć musi…
Czytaj więcej na: http://nowymarketing.pl